Znów poranna rutyna, czyli kłótnia z macochą i odprowadzenie siostry do szkoły, a następnie wyjazd na stajnię. Dziś byłem niestety trochę później, bo o jedenastej. Na ogół jestem tam już od rana. Westchnąłem ciężko, gdy tylko znalazłem się przy boksie przyjaciela. Mojego wuja dziś nie było, a szkoda. Miałem nadzieję, że czegoś może mnie poduczy. Przywitałem się z Topazem, głaszcząc go po chrapach. Ogier patrzył uważnie na mnie. Ciekawe, co go tak fascynowało? Odetchnąłem głęboko i poklepałem konia po szyi. Zabrałem go na uwiąz i wyprowadziłem na stanowisko.
Ogier był dzisiaj trochę niespokojny. Przy czyszczeniu kopyt o mało co mnie nie kopnął. Nie wiem, o co mu chodziło. Może miał gorszy dzień. Westchnąłem ciężko, gdy udało mi się go wreszcie osiodłać. Nie współpracował dzisiaj praktycznie w ogóle! Zabrałem go na ujeżdżalnię, gdy zobaczyłem tam jakąś dziewczynę na siwym andaluzie. Szybko rozpoznałem klacz. Och, jak ja się cieszę, że Topaz. mimo iż jest ogierem, nigdy nie został tatą, a tym bardziej wie, że kiedy pracuje, to nie ma czasu na przyjemności. Wsiadłem na ogiera, a dziewczyna spojrzała na mnie zszokowana.
- Miałam mieć wolny plac - zwróciła się do mnie.
- Ja również, ale wygląda na to, że jesteśmy na siebie skazani - stwierdziłem.
Dziewczyna spojrzała na mnie zaciekawiona, a ja docisnąłem łydki Topazowi, który o dziwo ruszył spokojnie stępem.
- Siodło westernowe? - dopytała.
- Tak... z tego co zauważyłem mało tutaj osób, które używają tego siodła, czy też jeżdżą tym stylem - wyjaśniłem.
Dziewczyna przytaknęła głową.
- A dyscyplina? - spytała.
- Głównie to reining, ale nie pogardzę innymi dyscyplinami w stylu western - wyjaśniłem.
- Reining... - powtórzyła.
- Ujeżdżenie w stylu western - dokończyłem rozbawiony.
Dziewczyna skinęła głową, a ja bez słowa zacząłem rozkłusowywać swojego konia. Dziewczyna również rozprężała swojego konia. Tylko bardziej w stylu klasycznego ujeżdżenia. Przyglądałem się jej od czasu do czasu. W końcu gdy Topaz był rozgrzany, mogłem zacząć swoje ćwiczenia. Może za jakiś czas w końcu wystartuję z nim na zawodach? Miło by było.
Odetchnąłem głęboko i zacząłem z nim galopować na prostokącie, który sobie przydzieliliśmy. Ogier w miarę możliwości się słuchał, od czasu do czasu brykając, ale to tam pół biedy. Przyśpieszyłem go do wyciągniętego galopu, a następnie zahamowaliśmy odpowiednio.
Dziewczyna przyglądała mi się uważnie, gdy zaraz po zatrzymaniu, ogier znów mi bryknął. Standardowa jazda na nim...
Skylar?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz