+

Archiwum

Etykiety

Aleksandra (2) Alexandra (2) Allijay (2) Amelia (11) Ashley (9) Ashton (2) Aspen (6) Astrid (2) Aviana (1) Carmen (7) Carter (2) Cole (7) Cruz (1) Damien (2) Daniel (16) Delfina (2) Dezydery (1) Eden (3) Eleonora (2) Elizabeth (2) Gabrielle (3) Giselle (2) Gwen (3) Harry (3) Heather (6) Igor (1) Iris (1) Jack (2) Jean (1) Josephine (2) Leo (2) Liam (1) Luke (1) Maxine (3) Naomi (1) Naomi Sullivan (1) Nowa postać (50) Olivier (2) Raven (1) Rebeca (1) Skylar (1) Sophie (2) Steven (1) Thomas (2) William (1)

Popularne posty

Od Liama

- Jesteśmy na miejscu. - Poczułem jak ktoś szarpnął mnie za ramię.
- Co? - Rozejrzałem się zaspany.
- Jesteśmy na miejscu debilu. - Warknęła moja siostra.
- Fryzura Ci się popsuła barbie. - Uśmiechnąłem się złośliwie przeciągając.
Dziewczyna od razu wyciągnęła z torebki lusterko i zaczęła poprawiać włosy. "Czy my jesteśmy rodziną? Czy może podmienili mnie w szpitalu.", pomyślałem.
Jednak do świata realnego przywołał mnie brat, który ciągnął mnie właśnie za dłoń. Jako pierwsza wysiadła mama, później Emma, Tim i ja. Na widok nieskazitelnie białej willi otoczonej ogrodem niczym z bajki skrzywiłem się.
- Pomysł Twojego ojca. - Mruknęła rodzicielka uważnie na mnie patrząc.
- Zawsze stawiasz na swoim tutaj nie mogłaś? - Odpowiedziałem jej z wyrzutem. Ta jednak skarciła mnie wzrokiem. Nie miałem ochoty dalej rozmawiać. Złapałem za rękę małego i ruszyliśmy przodem. Braciszek opowiadał mi co będzie robił w każdym z miejsc na podwórku. Uwielbiałem te jego beztroskie podejście do życia, a raczej niewiedza. On był jeszcze taki niewinny, nieskażony pieniędzy i awanturami o nie. Potrafił wyjść z domu, wziąć jakiś patyk i bawić się nim cały dzień. Uśmiechnąłem się jak tylko na samo wspomnienie mojego dzieciństwa.
Weszliśmy do już umeblowanego budynku. Tim puścił moją rękę i pognał na górę. Westchnąłem i ruszyłem za nim. Nie zwracałem uwagi na to co robi pozostała część rodziny, bo szczerze mnie to nie interesowało.
Przekroczyłem próg mojej nowej sypialni. Od razu miałem ochotę udusić osobę która to projektowała. Panował tutaj za duży przepych. Zamiast odpocząć po podróży od razu zająłem się za przemeblowanie.
*** Późnym popołudniem ***
Dotarłem do nowej stajni busem. Nie chciałem robić specjalnego szumu wokół swojej osoby. Ubrany byłem w najzwyczajniejszą na świecie czarną bluzę, dresy i jakieś adidasy. Stałem teraz przed wjazdem i czekałem na moją ciotkę. Ona jechała z moją klaczą. Niestety mi nie pozwolili.
Uśmiech na mojej twarzy zrobił się większy gdy na horyzoncie pojawił się dobrze znajomi mi jeep z przyczepą. Pomachałem jej gdy była już wystarczająco blisko. Kobieta mignęła mi światłami i wjechała na teren stajni. Podszedłem do niej, a kiedy już wysiadła przytuliłem ją.
- Gdzie są właściciele? - Zapytała.
- Musieli gdzieś pojechać ale powiedzieli mi wcześniej co i jak. - Uśmiechnąłem się. - Musimy tam podjechać. - Pokazałem jej kierunek.
- W takim razie wsiadaj. - Kiwnęła głową, jak powiedziała tak zrobiłem i dosłownie kilka sekund później byliśmy już na wyznaczonym miejscu. Wyleciałem z samochodu niczym błyskawica. Otworzyłem drzwi i od razu usłyszałem znajome mi rżenie.
- Witaj piękna. - Powiedziałem do klaczy. Wskoczyłem na przyczepę i podszedłem do łba konia. Ta od razu zaczęła nim napierać abym ją przytulił. Zaśmiałem się i zrobiłem to co chciała. Po chwili odwiązałem uwiąz i wyprowadziłem ją na zewnątrz.
- Czym przyjechałeś? - Zapytała kobieta.
- Autobusem. - Padła szybka odpowiedź. Miałem teraz lepsze zajęcia niż rozmowy z nią. Nie powiem kochałem ciotkę ale teraz bardziej zależało mi na Iluzji. - My idziemy na padok. Widzimy się w domu. - Nie czekając już na jakiekolwiek słowa odwróciłem się i ruszyłem. Luźno trzymałem w dłoni uwiąz wierzchowca, wystarczyło aby zarzuciła łbem i już byłaby wolna.
Daleko nie szliśmy bo dosłownie jakieś dwadzieścia metrów. Otworzyłem bramkę i wszedłem razem z koniem do środka. Zdjąłem jej kantar, ta spojrzała na mnie po czym odwróciła się aby zacząć galopować. Wspiąłem się na ogrodzenie i zacząłem ją obserwować. To w jakiś sposób mnie odprężało, zapominałem dosłownie o wszystkim.
Kilkanaście minut później klaczy zachciało się przytulać. Zwolniła do stępa i zaczęła się zbliżać. Aż w końcu jej łeb znalazł się na moich kolanach. Pocierała jego bokiem o moje uda abym ją drapał. Kolejny raz się zaśmiałem i zrobiłem to co chciała. W końcu poklepałem ją po szyi.
- Wracamy maleńka. - Starałem się odepchnąć ją ale ta nacierała coraz mocniej. Zachwiałem się ale w ostatniej chwili złapałem równowagę.
-Iluzja daj spokój. - Powiedziałem aby chociaż trochę odpuściła. Jednak się myliłem. - Iluzja! - Podniosłem głos. Ta cofnęła się kawałem i spojrzała na mnie z zaciekawieniem. - Wracamy. - Zeskoczyłem na trawnik, otworzyłem bramę i wyszliśmy. Klacz szła luzem za mną niczym pies za właścicielem aż do boksu. Kiedy już znalazła się w środku wyciągnąłem z kieszeni bluzy marchewkę i podarowałem jej. Nastawiła uszy i bez specjalnych zaproszeń zjadła ją ze smakiem. Potargałem jej grzywę między uszami. Postanowiłem pojechać w teren więc udałem się do siodlarni i przyniosłem potrzebne rzeczy.
Po oporządzeniu jej, założeniu kantara przyszedł czas na siodło. Zarzuciłem je razem z derką na grzbiet i zapiąłem popręg. Pogłaskałem ją jeszcze raz po szyi i wyprowadziłem na zewnątrz. Tam w naszą stronę szła blondynka.
- Hej. Masz teraz lekcje? - Usłyszałem jej pytanie.
- Cześć. Nie, biorę ją na przejażdżkę do lasu. - Wyjaśniłem.
- Nie widziałam Cię tutaj wcześniej.
- Jestem tutaj pierwszy raz. Tak poza tym mam na imię Liam, a to Iluzja. - Wskazałem na klacz.

Eden?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz



Szablon dostosowany do przeglądarki internetowej Google Chrome. ©Agata | WS | x x.