+

Archiwum

Etykiety

Aleksandra (2) Alexandra (2) Allijay (2) Amelia (11) Ashley (9) Ashton (2) Aspen (6) Astrid (2) Aviana (1) Carmen (7) Carter (2) Cole (7) Cruz (1) Damien (2) Daniel (16) Delfina (2) Dezydery (1) Eden (3) Eleonora (2) Elizabeth (2) Gabrielle (3) Giselle (2) Gwen (3) Harry (3) Heather (6) Igor (1) Iris (1) Jack (2) Jean (1) Josephine (2) Leo (2) Liam (1) Luke (1) Maxine (3) Naomi (1) Naomi Sullivan (1) Nowa postać (50) Olivier (2) Raven (1) Rebeca (1) Skylar (1) Sophie (2) Steven (1) Thomas (2) William (1)

Popularne posty

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rebeca. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rebeca. Pokaż wszystkie posty

Od Rebecki

Brak komentarzy:
Pierwsza myśl po otworzeniu oczu i odruchowego zerknięcia na zegarek? ,,O cho*era!". Na wyświetlaczu widniała siódma trzydzieści. Był w dodatku czwartek. Za nic nie zdążę do szkoły...
Druga myśl mnie uspokoiła. A ta brzmiała już tak: ,,Przecież są wakacje!". Mogłam w spokoju spać do południa, ale nie to było mi w głowie. Starałam się wstawać wcześnie i szybko biec do stajni. Nie miałam daleko - to tylko 3 km. Jadąc na rowerze byłam tam 10 minut od wyjazdu. 
Wcześnie nie było jeszcze upału a przede wszystkim: tylu ludzi. Tych ostatnich starałam się unikać. Tłumy zawsze mnie stresowały. Wydawało mi się też, że Granik też nie lubił towarzystwa podczas jazd. Minął już tydzień odkąd trzymam tam Granika a nie znam nikogo. Wtopiłam się w tło najwidoczniej. 
Około dziewiątej zlecą się wszyscy. Nie da rady przeprowadzić porządnego treningu - myślę ze smutkiem. Chociaż zawsze można jechać nad jezioro.
Postanowiłam wstać i ogarnąć się, by w miarę szybko dotrzeć do stajni.

***

Czterdzieści minut później starałam się w miarę szybko zjeść śniadanie, przy okazji pilnując, by Sarah też coś jadła. Chyba wśród jej koleżanek panowała moda na anoreksję i bulimię. Wyglądało na to, że Sarah też chce się wpasować w tą modę. Polegało to na tym, że robiła sobie głodówki i zamawiała jakieś świństwa na odchudzanie przez Internet. Trwało to do zeszłego tygodnia, gdy to odkryłam. Od tej pory ja i Finn staraliśmy się jej pilnować.
- Sarah, zjedz jeszcze kanapkę. - powiedziałam do niej, widząc jak siostra kombinuje jak pozbyć się jedzenia z talerza. Przez chwilę wyglądała jakby chciała oddać kanapkę naszemu psu ale moje słowa ją powstrzymały.
- Muszę? - wymamrotała pod nosem - Przecież i tak jestem gruba.
Nienawidziłam tego zdania. A ona doskonale wiedziała, że tego nienawidzę. To był jej argument. Nie mam pojęcia gdzie się tego nauczyła ale to nie była prawda. Miała wagę prawidłową albo wręcz niedowagę po ostatnich odskokach.
- Jesteś chuda. Jak szkielet. - odpowiadam o dziwo spokojnie. Ostatnio odkryłam, że te słowa ją przekonują. Zaczęłam je stosować w odpowiedzi na ,,Jestem gruba" i co dziwne zawsze skutkowało.
Sarah westchnęła i zjadła kanapkę. Było już koło dziewiątej a tylko my nie spałyśmy.
Zerkam na zegarek. Już czas jechać do stajni.

***

Dojechałam szybko. Na moje nieszczęście była równa dziewiąta. Westchnęłam. Może wyjątkowo nie będę musiała z nikim zadzierać? Co prawda, nie należę do aspołecznych ale nie jestem też duszą towarzystwa. Moja niechęć nie wynikała jedynie z faktu, że wstałam lewą nogą. Miałam też inne powody.
Granik czekał na mnie w boksie. Na mój wystawił łeb nad drzwi i zarżał radośnie.
Ucieszyłam się na jego widok chociaż wolałabym aby noce spędzał na pastwisku, gdy reszta koni jest w stajni. Bywał dość agresywny odnośnie innych koni przez co słyszałam wiele niemiłych uwag.
- Cześć kochany...- szepnęłam na widok przyjaciela stając przed boksem i głaszcząc go po chrapach. Niecierpliwie szturchnął mnie pyskiem. W takiej chwili przestawało się wszystko inne liczyć. 
Poszłam jeszcze do siodlarni po zgrzebło i kopystkę. Później weszłam do boksu ogiera i w spokoju zaczęłam go czyścić. Jak na ogiera był grzeczny, szczególnie dla ludzi. Gorzej jeśli szło o współpracę z innymi końmi. Ale nikt nie jest idealny. 
Gdy już był czysty, przyniosłam jedynie ogłowie. Postanowiłam, że nie będę jeździć w siodle dzisiaj. Zawsze jakaś odmiana. Nie miałam ochoty na trening.
Wyprowadzając ogiera na plac, by tam na niego wsiąść dostrzegam jakąś osobę na placu. "No pięknie" - myślę. Zostaje więc mi tylko jazda nad jeziorem. 
Zatrzymuję więc ogiera koło płotu i podchodzę, by wziąć stołek. Normalnie daję radę chociaż jestem niska. Lecz wsiadanie bez siodła jest trudniejsze i nie chciałam się męczyć na początku.

***

Gdy wsiadam na Granika przenoszę się jakby do innego świata. Tam jesteśmy tylko my. Gdy wyjeżdżamy z terenów stadniny przestaje się liczyć kim jestem. Ruszamy galopem, jakby brakowało mi rozsądku. Chcę czuć wiatr we włosach. Nic tak pięknie nie pachnie jak las. Cieszę się, że dane było mi zacząć trzymać tutaj swojego konia. Dotąd głównie trenowaliśmy. Teraz głównie jeżdżę nad jezioro. To jest o wiele bardziej przyjemne od pięknie i czysto pokonanych przeszkód na parkurze.
Gdy zwalniamy pewien dźwięk przykuwa zarówno moją uwagę jak i mojego wierzchowca. To stukot kopyt. Moja dobra passa się skończyła.
Odwracam głowę. Nie chcę widzieć kto to. Nie chcę przykuwać uwagi. Może pójdzie. Tak, niech mnie minie.
- Trzymasz konia w Amwell Riding Club? - słyszę wkrótce głos dziewczyny. Nie mogę zignorować gdy ktoś do mnie mówi. Muszę uważać ale nie być arogancka. 
- Ta. - mówię krótko, licząc, że nie podejmie tego tematu. Granik niecierpliwie zaczął się wiercić. I jemu nie odpowiada nowe towarzystwo. 
- To niby czemu dotąd Cię nie widziałam? - w głosie rozbrzmiewa zaskoczenie, ale nie brzmi prawdziwie. Bardziej sztucznie. Jakby wcale nie chciała wiedzieć. 
- Wtapiam się w tło. - odpowiadam po czym w końcu przedstawiam się - Sand, Rebeka Sand. A ten tutaj to Granik.
W sumie nie liczę na odpowiedź. Nie obchodzi mnie ona. Nawet nie wiem z kim rozmawiam. Nie popatrzyłam nawet i nie mam zamiaru tego robić. 

Któraś z dziewczyn?


Szablon dostosowany do przeglądarki internetowej Google Chrome. ©Agata | WS | x x.