+

Archiwum

Etykiety

Aleksandra (2) Alexandra (2) Allijay (2) Amelia (11) Ashley (9) Ashton (2) Aspen (6) Astrid (2) Aviana (1) Carmen (7) Carter (2) Cole (7) Cruz (1) Damien (2) Daniel (16) Delfina (2) Dezydery (1) Eden (3) Eleonora (2) Elizabeth (2) Gabrielle (3) Giselle (2) Gwen (3) Harry (3) Heather (6) Igor (1) Iris (1) Jack (2) Jean (1) Josephine (2) Leo (2) Liam (1) Luke (1) Maxine (3) Naomi (1) Naomi Sullivan (1) Nowa postać (50) Olivier (2) Raven (1) Rebeca (1) Skylar (1) Sophie (2) Steven (1) Thomas (2) William (1)

Popularne posty

Od Aspen

- Ała! - krzyknęłam na całe auto gdy, aż podskoczyłam na jednej z kolein uderzając się w głowę wyrywając mnie ze snu.
A więc jesteśmy. Jakaś wiocha, a do tego drogi mają wręcz zajebiste. Podrapałam się po głowie i patrząc przez szybę czarnego range rovera dokładnie zaczęłam zapoznawać się z otoczeniem. Coż.. nie jest to Londyn, a wyrzucają Cie już z drugiego klubu w ciągu pół roku. Ojciec dał mi ultimatum - tutaj albo nigdzie. Była godzina 10:00. Jednym mocnym ruchem otworzyłam drzwi auta i wyskoczyłam w moich kaloszkach od Armaniego prosto w kałuże, na wysypane białym kamieniem podłoże. Co prawda było świeżo po deszczu i nigdzie ani śladu słońca, ale postanowiłam ubrać okulary przeciwsłoneczne, gdyż uważałam, że świetnie fitują z kaloszkami i granatowym, pikowanym bezrękawnikiem.
- Powodzenia panienko - rzekł szofer który właśnie wyprowadził z przyczepy zaspanego księcia. Przekazał mi uwiąz, a ja w geście pożegnania sztucznie uśmiechnęłam się w jego stronę wzrokiem prowadząc go do samochodu.
Odprowadziłam Gucci do nowego boksu, który rzecz jasna nie równał temu w Londynie. Zdjęłam z niego zieloną, letnią derkę ze złotym obszyciem i klepiąc konia zamknęłam boks.
- To ta nowa? Ona będzie z nami jeździła? - usłyszałam szept dwóch dziewczyn dobiegający z pustego boksu.
- Masz jakiś problem? - nie lekceważąc tego podeszłam do boksu po przeciwległej stronie posyłając wyższej z dziewczyn ostre spojrzenie.
- Nie spinaj dupci laska - odparła z dezaprobatą patrząc na swoją koleżankę która jak ona urodą nie grzeszyła - Poza tym nie boisz się, że pobrudzisz te swoje buciki? To stajnia,a nie londyński pokaz mody - parsknęła śmiechem.
Nie pozostało mi nic innego jak po raz kolejny i raczej nie ostatni spiorunować typiarki wzrokiem, dumnie prychnąć i odjeść. Spodziewałam się jakiś wiejskich dziewuch, ale nie tego, że nawet nie będą potrafiły rozróżnić dobrego Armaniego. Skierowałam się ku wyjściu.

~ * ~

Dziś w stajni byłam wyjątkowo szybko bo tuż przed 11:00. Nigdy nie raczyłam zjawiać się wcześniej niż po 14:00 ponieważ zapewne nie zdążyłabym wstać, ogarnąć się i wyskoczyć na miasto. Na dworze lało, a moja głowa od rana kuła mnie niesamowicie. Przysięgam, że jeśli ktoś dzisiaj zechce wejść mi w drogę to rozszarpię go świeżo zrobionymi hybrydami. Wkroczyłam dumnie przez wielkie drzwi przykuwając uwagę ludzi znajdujących się w środku. Czarne polo wraz z białymi bryczesami i wysokimi, brązowymi oficerkami jest modne w tym sezonie. Moim oczom okazał się znajomy łeb który radośnie zarżał na mój widok. Podeszłam do ogiera i zaczęłam gładzić go po chrapach. Chwyciłam uwiąz wiszący pod miedzianą tabliczką z imieniem i zapinając go na kantar wprowadziłam konia do myjki. Wyciągając z szafki mój ulubiony zestaw do pielęgnacji w kolorze różowym szybko zabrałam się do rozczesywania sierści ze sklejek. Dalsze czynności obyły się już bez większego poślizgu. Zostało siodłanie. Diamentowy czaprak idealnie pasuje do mojego dzisiejszego stroju. Sprawnie zarzuciłam go na kłąb wraz z siodłem, a zaraz po tym bez problemu poradziłam sobie z ogłowiem. Ruszyłam w kierunku hali, na której doznałam nie małego dla mnie szoku. Przecież jasno i wyraźnie mówiłam właścicielom, że hala ma być tylko i wyłącznie dla mnie bez względu na to która to będzie godzina. Co gorsza - na hali znajdowała się ta wieśniara z wczoraj. Zaczynałam lekcje z jakąś dziewczyną która dopiero zaczynała samodzielnie jeździć. Kto jej w ogóle dał uprawnienia instruktorskie? Niechętnie weszłam na środek hali i zaczęłam podciągać popręg tuż obok miejsca w którym stała dziewczyna.
- O co za miła niespodzianka - uśmiechnęła się sztucznie mierząc mnie od góry do dołu. Czyżby znów nie podobał się jej mój outfit?
- Dla twojej informacji potrzebuje więcej niż połowy hali więc łaskawie nakaż tej swojej jeździczce jeździć w tamtym rogu - burknęłam przez zęby i wskazując na prawą część hali.
- Mistrzyni olimpijska się znalazła, możemy co najwyżej oddać ci tamten prostokąt - rzekła dziewczyna zakładając ręce na biodra i przyglądając się zmaganiom dziewczyny z jak do tej pory nieposłusznym haflingerem.
Nic nie odpowiedziałam tylko zaraz po dociągnięciu popręgu wskoczyłam na grzbiet Gucci. Gdy nie robiliśmy jakiś trudnych układów czy nie uczyliśmy się czegoś nowego jeździłam bez kasku, tak też dzisiaj. Podążyłam stępem na wyznaczony mi kwadrat. Po pięciu minutach zaczęłam rozkłusowywać konia.

Ktokolwiek? Przepraszam, że zostawiam to do "ktosia" lecz kompletnie nie wiedziałam do kogo napisać. Z góry widać, że opowiadanie nie jest za długie ani jakiejś super jakości, ale od dwóch dni się do nie zabieram - brak weny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz



Szablon dostosowany do przeglądarki internetowej Google Chrome. ©Agata | WS | x x.