+

Archiwum

Etykiety

Aleksandra (2) Alexandra (2) Allijay (2) Amelia (11) Ashley (9) Ashton (2) Aspen (6) Astrid (2) Aviana (1) Carmen (7) Carter (2) Cole (7) Cruz (1) Damien (2) Daniel (16) Delfina (2) Dezydery (1) Eden (3) Eleonora (2) Elizabeth (2) Gabrielle (3) Giselle (2) Gwen (3) Harry (3) Heather (6) Igor (1) Iris (1) Jack (2) Jean (1) Josephine (2) Leo (2) Liam (1) Luke (1) Maxine (3) Naomi (1) Naomi Sullivan (1) Nowa postać (50) Olivier (2) Raven (1) Rebeca (1) Skylar (1) Sophie (2) Steven (1) Thomas (2) William (1)

Popularne posty

Od Cole'a

Dzwoni budzik. Szybko go wyłączyłem. Liam jęknął na swoim łóżku na drugim końcu pokoju.
- Nie możesz znaleźć sobie innego zajęcia? - marudził. - Takiego gdzie nie będziesz się z rana zrywał - zakończył i przewrócił się na drugi bok.
Zwlekłem się z łóżka i odburknąłem tylko bratu krótką odpowiedź. Podszedłem do szafy. Wziąłem białą koszulkę z kołnierzykiem, czarne bryczesy i poszedłem do łazienki pod prysznic. Przebrałem się w ciuchy do jazdy. Wszedłem z powrotem do pokoju. Liam jeszcze spał. Wziąłem telefon i poszedłem na dół. Harry był chyba u siebie w garażu, a matka robiła coś w kuchni.
- Zjem po drodze- powiedziałem posyłając jej łagodny uśmiech i biorąc dwa jabłka z kosza na blacie
Odwzajemniła gest i wróciła dalej do... Tego co tam robiła.
Wyszedłem z domu jedząc jedno z jabłek. Byłem zmuszony wejść do garażu po rower. Miałem cichą nadzieję, że minę się z Harry'm. Wszedłem. Żadnej żywej duszy. Uff. Wziąłem rower najciszej jak się dało i udałem się do wyjścia.

****

Gdy dotarłem na miejsce była dopiero dziesiąta. Nie spieszyło mi się. Odstawiłem rower na miejsce do tego wyznaczone i udałem się w stronę budynku stajni. Byłem tu od niedawna. Cała okolica była ładna. Stajnia jednak podobała mi się najbardziej. Był to ogromny budynek. Po przekroczeniu progu stajni poszedłem w stronę boksu Vidy. Klacz stała w kącie dosyć dużego boksu. Gdy stanąłem przed drzwiami do boksu podniosła łeb i postawiła uszy. Nawet wydała z siebie ciche rżenie. Uśmiechnąłem się pod nosem. Otworzyłem boks, przypiąłem linkę do kantara i wyprowadziłem ją. Postanowiłem zaprowadzić ja na pastwisko, a ja w tym czasie zmienię jej trociny. Jak postanowiłem tak zrobiłem.

****

Gdy boks był doprowadzony do porządku udałem się z powrotem na łąki, na których pasła się moja gniada klacz. Podbiegła bez zbędnych oporów i potarła głowę o moje ramię, gdy zapinałem jej linkę do uzdy. Zaśmiałem się cicho i pogładziłem jej białą gwiazdkę na pysku. Przed stajnią znalazłem wolne rozpinki. Przywiązałem klacz i poszedłem do siodlarni po jej osprzęt. Niedawno go czyściłem więc było w miarę czyste. Vida stała spokojnie. Klacz nie była brudna, więc wziąłem miękka szczotkę, aby wyczyścić jej gniadą sierść z kurzu. Potem wyczesałem jej gęstą grzywę i ogon. Oczyściłem kopyta z resztek zaschniętego błota. Nałożyłem na jej grzbiet białą podkładkę pod siodło, a na nią samo czarne, skórzane siodło. Następnie wziąłem czarne ogłowie. Klacz bez problemu przyjęła ode mnie wędzidło. Nałożyłem resztę ogłowia i przełożyłem wodze przez szyję konia. Zapiąłem kaska pod głową, wsiadłem na Vidę i ruszyłem przed siebie.

****

Byłem na ścieżce w lesie. Jechałem nią już nie raz. Bardzo ją lubiłem. Klacz się wyciszyła i jechaliśmy leniwym tempem.
Kilkanaście metrów dalej wyjechaliśmy na rozległą łąkę. Vida pociągnęła za wodze. Uniosła wyżej łeb i nastawiła uszy do przodu. Popędziłem klacz łydkami do kłusa, a potem do galopu. Klacz parła płynnie do przodu. Potem pozwoliłem się jej rozpędzić do cwału. Wiatr owiewał nas. Uwielbiałem takie momenty.

****

Po jeździe wpuściłem klacz do boksu. Nakryłem ją czarną, cienką derką. Dałem jej również jedno z jabłek, które zabrałem rano z domu. Klacz schrupała je ze smakiem. Wyszedłem z boksu, zamykając drzwi do niego za sobą i wziąłem osprzęt klaczy. Powędrowałem do siodlarni i odłożyłem go na miejsce. Wychodząc wpadłem na kogoś.

Ktosiu? :3 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz



Szablon dostosowany do przeglądarki internetowej Google Chrome. ©Agata | WS | x x.