Wstałam wczesnym ranem. Po bardzo dobrze wyspanej nocy dochodziłam do siebie jakieś 10 minut, zanim wstałam z łóżka. W kuchni przywitałam się z babcią całując ją w policzek. Wzięłam z lodówki mleko, a z szafki płatki owsiane. Nie lubię jeść obfitego śniadania, gdyż jak jeżdżę konno wszystko mi się przewraca w żołądku. Przygotowałam sobie danie, po czym zabrałam się do delektowania się posiłkiem.
- Jak się spało, kochanie? - zapytała mama mojej rodzicielki. Zofia Clarkson to wspaniała kobieta o przecudownej duszy. Jest opiekuńcza i kochana. To jedyna osoba w rodzinie, na której mi zależy.
- Świetnie. - rzekłam dokończając wyśmienite śniadanie. - Muszę już iść się szykować na trening. Do zobaczenia babciu! - wstałam i włożyłam miskę do zmywarki. Pożegnała się z kobietą, tak jak się przywitałam. Energicznie pobiegłam po schodach do mojego pokoju. Wybrałam moje ulubione bryczesy, bawełnianą koszulkę oraz bieliznę, po czym poszłam do łazienki, aby się umyć. Zimny prysznic zawsze pomaga mi na jeszcze dokładniejsze przebudzenie. Następnie ubrałam się, uczesałam i umyłam zęby. Wyszłam z toalety i założyłam rękawiczki i sztylpy. Sprawdzając godzinę wyszłam z pomieszczenia. Po kilku minutach znalazłam się przy Light. Pogłaskałam ją po grzbiecie. Uczesałam ją i wyczyściłam kopyta. Szybko ją osiodłałam. Bardzo mnie cieszył fakt, że dzisiaj mnie słucha i jest posłuszna. Niestety bywają dni kiedy jest inaczej. Ruszyłyśmy w stronę ujeżdżalni.
Po krótkim czasie przebywania na hali, zauważyłam chłopaka, który własnie wchodził na swojego konia. Szybko przeleciałam wzrokiem zwierzę. Był to ogier American Quarter Horse, o ile się nie mylę.
- Miałam mieć wolny plac. - stwierdziłam wpatrując się w nieznajomego.
- Ja również, ale wygląda na to, że jesteśmy na siebie skazani. - powiedział ruszając stępem. Naprawdę? Oby dwoje mieliśmy mieć wolną ujeżdżalnię? Coś mi tu nie pasuje. Przyglądając się chłopakowi spostrzegłam coś, co mnie zainteresowało.
- Siodło westernowe? - zapytałam po chwili. Bardzo niewiele ludzi stąd jeździ na takim siodle.
- Tak, z tego co zauważyłem mało tutaj osób, które używają tego siodła, czy też jeździ tym stylem. - odpowiedział, kiedy ja cały czas wpatrywałam się w jego.
- A dyscyplina? - kontynuowałam rozmowę.
- Głównie to reining, ale nie pogardzę innymi dyscyplinami w stylu western - wyjaśnił.
- Reining... - powtórzyłam, bo to słowo, które mogę usłyszeć, a dokładnie nie wiem co ono oznacza. Nigdy się nim nie interesowałam.
- Ujeżdżanie w stylu western. - podpowiedział z cichym śmiechem.
Skinęłam głową i zaczęłam ujeżdżać Light. Zniesmaczona faktem, że nie jestem na placu sama westchnęłam. Nie lubię, gdy ktoś patrzy jak jeżdżę, ponieważ zawsze ten ktoś musi dodać coś od siebie. To źle robisz, tamto źle trzymasz, co innego źle wykonujesz... nie dość, że to jest krępujące, to jeszcze denerwujące. Jakbym nie umiała zachować się na siodle, to bym aktualnie na nim nie siedziała! Po kilku minutach jazdy usłyszałam podskakującego ogiera. Trochę przestraszona chciałam już uciekać na Light, ale chłopak na szczęście opanował sytuację. Przed chwilą galopował, teraz stoi.
- Zawsze tak robi? - zapytałam wpatrując się w poddenerwowanego ogiera.
Damien?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz