+

Archiwum

Etykiety

Aleksandra (2) Alexandra (2) Allijay (2) Amelia (11) Ashley (9) Ashton (2) Aspen (6) Astrid (2) Aviana (1) Carmen (7) Carter (2) Cole (7) Cruz (1) Damien (2) Daniel (16) Delfina (2) Dezydery (1) Eden (3) Eleonora (2) Elizabeth (2) Gabrielle (3) Giselle (2) Gwen (3) Harry (3) Heather (6) Igor (1) Iris (1) Jack (2) Jean (1) Josephine (2) Leo (2) Liam (1) Luke (1) Maxine (3) Naomi (1) Naomi Sullivan (1) Nowa postać (50) Olivier (2) Raven (1) Rebeca (1) Skylar (1) Sophie (2) Steven (1) Thomas (2) William (1)

Popularne posty

Od Alexandry

Trzeci dzień w samochodzie dawał się we znaki wszystkim. Angel niechętnie wracał do przyczepy wiedząc, że spędzi tam znowu kilka godzin. Codziennie dziesięć godzin spędzaliśmy w podróży. Siedem w trasie, a trzy na drobne postoje. Żar sypiący się z nieba też zbytnio nie sprzyjał takim wyprawą. 
- Może zrobimy kolejny postój? Angel powinien rozprostować nogi... zresztą ja też. - Mruknęłam patrząc na ciotkę, która nawet na chwile nie spuściła wzroku z jezdni. 
- To nie będzie już potrzebne. - Stwierdziła wskazując na bramę, którą właśnie przejechałyśmy. Blondynka zanim zaparkowała wyprawiła mi jeszcze parę kazań.
- Parę dni temu podobno przyleciał twój sprzęt, więc wszystko powinno być już na miejscu. - Dodała, a ja w końcu wyszłam na zewnątrz. Zniecierpliwione rżenie i tupot kopyt od razu trafił do moich uszu. 
- No idę, już idę. - Powiedziałam kierując swoje kroki do przyczepy. Odbezpieczyłam klapę i powoli opuściłam ją w dół.
- Witam ponownie Kochany. - Wałach spojrzał na mnie i tupnął nogą zirytowany. 
- Nie martw się, zdążyłam przyzwyczaić się do twoich fochów. - Mruknęłam odwiązując linkę i powoli wyprowadzając trakena z przyczepy. Koń parsknął wesoło i zaczął chodzić wokół mnie.
- Ciotka będzie chciała się z tobą pożegnać. - Stwierdziłam kierując się w stronę krewnej z Angel'em. Blondynka przejęła uwiąz, a ja w tym czasie ruszyłam z walizkami do nowego pokoju. Zostawiłam rzeczy przy wolnym łóżku i wróciłam do ciotki.
- Dzwoń do mnie czasami. - Szepnęła tuląc mnie na pożegnanie.
- Będę...
- Rodzice byliby z ciebie dumni. - Stwierdziła, a w moich oczach zalśniły łzy. Kobieta wsiadła do samochodu i odjechała. 
- Zostaliśmy sami. - Mruknęłam prowadząc konia w stronę stajni. Nagle na parking wpadło dwóch motocyklistów i czerwony pick-up. Wałach po długiej podróży nie był przygotowany na takie przyjęcie. Angel zaczął galopować wokół mnie na uwiązie, strzelać serie baranków i stawać dęba. Trzymałam kurczowo linkę, która bardzo obcierała moje dłonie. W pewnym momencie traken podstawił mi zad i ruszył do przodu galopem. Nie przygotowałam się na to i runęłam na żwirowy podjazd puszczając uwiąz. Wałach pognał w nieokreślonym kierunku, a ja podniosłam się z ziemi.
- K*rwa. - Zaklęłam cicho ruszając w ślad za nim.
- Wszystko w porządku? - Nieznajomy chłopak pojawił się obok mnie, a ja westchnęłam.
- Ta nic mi nie będzie. - Mruknęłam wypatrując wierzchowca. Po paru minutach znalazłam go galopującego wzdłuż ogrodzenia.
- Ciii.... już spokojnie. - Starałam się opanować emocje i uspokoić wałacha. W końcu koń zwolnił, a ja złapałam uwiąz. Zdjęłam szybko koszulę i zasłoniłam mu oczy. Angel uspokajał się powoli, a ja zaczęłam prowadzić go do stajni. Po przejściu przez praktycznie całą stajnie w oczy rzuciła mi się tabliczka ze zdjęciem trakena. Wprowadziłam go do odpowiedniego boksu i zdjęłam koszulę. Wałach prychnął zdenerwowany i zaczął kręcić się po boksie. Po kilkunastu minutach w dalszym ciągu stał spięty. Odłożyłam koszulę na bok i zaczęłam kreślić koła na jego grzbiecie. Po kwadransie stał z ugiętą tylną nogą i opadającymi powiekami. Opuściłam cicho boks i oparłam się o drzwiczki.
- Lepiej zacząć się nie mogło. - Mruknęłam zabierając koszulę i kierując się w stronę wyjścia. 
- Niezły popis. Jeśli nie potrafisz utrzymać konia na uwiązie, to nie wiem czy długo tu zawitasz. -Odwróciłam się i zauważyłam chłopaka, którego wcześniej spotkałam.
- O mnie się nie martw, dam sobie radę. - Prychnęłam kierując się do siodlarni. W dość krótkim czasie wśród kilkudziesięciu siodeł odnalazłam swój rząd. Sprawdziłam czy wszystko jest na swoim miejscu i czy nie ma żadnych wad. Już miałam wychodzić, kiedy usłyszałam strzępek rozmowy.
- I jak ta nowa? - Damski głos rozbrzmiał na korytarzu.
- Jeżeli pierwsze wrażenie byłoby najważniejsze, byłaby już spalona. - Mruknął idąc chyba za kobietą.
- Daj jej trochę czasu. Trzy dni spędziła w samochodzie. - Kontynuowała.
- No i co z tego? - Zapytał zatrzymując się na chwile.
- Przejechała ponad dwa tysiące kilometrów w tym czasie. Ty ledwo usiedzisz godzinę w samochodzie. 
- Aha, coś jeszcze? - Chłopak przewrócił oczami widocznie znudzony.
- Może byś ją oprowadził? - Zaproponowała, ale w zamian otrzymała prychnięcie.
- Śnisz. - Warknął wychodząc ze stajni. Skorzystałam z drugiego wyjścia i ruszyłam do swojego pokoju. Postanowiłam się rozpakować, co zajęło mi dwie godziny. Wreszcie w miarę zadowolona postanowiłam trochę pobiegać. Przebrałam się szybko, zawiązałam buty i ruszyłam w stronę lasu. Włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam MP3. Ruszyłam truchtem pomiędzy drzewami. Nie wiem ile czasu biegłam przed siebie, jednak zatrzymałam się w pewnym momencie nie wiedząc gdzie biec dalej. Westchnęłam skręcając w lewo. Powoli się ściemniało, przez co coraz trudniej było zauważyć coś przed nosem. Nagle poczułam jak z czymś się zderzam i upadam na ziemie. Spojrzałam do góry i zauważyłam, że tym "czymś" był chłopak, którego poznałam w stajni. Szatyn wyciągnął w moim kierunku dłoń...chwyciłam ją niepewnie, a nieznajomy podciągnął mnie do góry. 
- Przepraszam... - Szepnął i zerknął na mnie.
- Nic się nie stało, to ja się zagapiłam. - Odparłam, a chłopak podrapał sie po karku.
- Chodziło mi o sytuację w stajni, byłem trochę niemiły. Przepraszam, po prostu mam zły dzień.-Wyjaśnił patrząc na mnie niepewnie.
- Każdemu może się zdarzyć. - Stwierdziłam wzruszając ramionami.

Daniel?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz



Szablon dostosowany do przeglądarki internetowej Google Chrome. ©Agata | WS | x x.