+

Archiwum

Etykiety

Aleksandra (2) Alexandra (2) Allijay (2) Amelia (11) Ashley (9) Ashton (2) Aspen (6) Astrid (2) Aviana (1) Carmen (7) Carter (2) Cole (7) Cruz (1) Damien (2) Daniel (16) Delfina (2) Dezydery (1) Eden (3) Eleonora (2) Elizabeth (2) Gabrielle (3) Giselle (2) Gwen (3) Harry (3) Heather (6) Igor (1) Iris (1) Jack (2) Jean (1) Josephine (2) Leo (2) Liam (1) Luke (1) Maxine (3) Naomi (1) Naomi Sullivan (1) Nowa postać (50) Olivier (2) Raven (1) Rebeca (1) Skylar (1) Sophie (2) Steven (1) Thomas (2) William (1)

Popularne posty

Od Gabrielle

Wyszłam z autobusu na piaszczystą drogę koło stajni Amwell i spojrzałam na zegarek. Była dopiero 7:25 a już widziałam kilkadziesiąt osób biegających po terenie.
Ruszyłam do budynku stajni z mieszanymi uczuciami. Byłam tu dopiero drugi raz i nie miałam okazji poznać nikogo prócz właścicieli. Mimo tego od razu się rozjaśniłam widząc łeb Bucefała wystający zza boksu.
Podeszłam do niego i pogłaskałam go po szyi.
- To co. - spytałam i chwyciłam wiszący obok kantar. - Gotowy na rozprostowanie kości?
Koń zarżał ochoczo i dał wyprowadzić się na zapinki. Przypięłam go i poszłam do siodlarni szukać własnego sprzętu. W pomieszczeniu czuć było wyraźny zapach - No bo kto by się spodziewał? -wypolerowanej skóry i siana. Znalazłam osprzęt Bucefała i położyłam go na wejściu do boksu. 
Czyszcząc go rozglądałam się za jakimiś osobami, które wyglądały na chętne do rozmowy z nowicjuszem, lecz gdy ktokolwiek przechodził obok mnie jakoś nie zdawałam się na odwagę i tylko otwierałam usta. Postanowiłam więc w milczeniu skończyć szczotkowanie. 
Zarzuciłam na jego skarogniadą sierść czaprak i siodło po czym włożyłam mu wędzidło do pyska. Zdecydowanie nie był zadowolony, ale kto by był gdyby ktoś wkładał ci metal do pyska? 
Dopięłam popręg i ochraniacze po czym wyszłam ze stajni. Weszłam na Bucefała, który wesoło przystał na moją prośbę ruszenia na plac na którym ktoś już robił wolty.
Ponagliłam lekko araba kiedy znaleźliśmy się za wejściem. 
- Można? - spytałam chłopaka kreślącego kółka na gniadej klaczy. 
- Jasne - uśmiechnął się delikatnie. Po chwili stania w miejscu, w końcu stwierdziłam że trzeba się należycie przedstawić:
- Gabrielle McKinley. - podniosłam rękę ale szybko ją opuściłam zdając sobie sprawę że jesteśmy kilka metrów od siebie w dodatku na koniach. 
- Cole Stewart. - odpowiedział, po czym zdając sobie sprawę, że nic więcej nie mam do powiedzenia, niepewnie wrócił do swoich ćwiczeń. Ja również postanowiłam, że coś muszę zrobić, bo Bucefał zaczął się nudzić. Pokłusowałam do narożnika i popędziłam konia do spokojnego kłusa kreśląc coś co podobno miało być ósemką.
Po piętnastu minutach ujeżdżenia zaczęło robić się goręcej, lecz arab potrzebował rozruszania się po długiej podróży, więc nie mogłam go zabrać do stajni, a ja sama nie czułam nawet minimalnego zmęczenia. 
- Mm... Cole? - spytałam cicho, lecz wystarczająco by chłopak usłyszał. - Zapoznałbyś mnie może z tutejszym terenem? U mnie nie było tak zielono. - zaśmiałam się.

<Cole? Sorry, dawno nie pisałam ;-;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz



Szablon dostosowany do przeglądarki internetowej Google Chrome. ©Agata | WS | x x.