+

Archiwum

Etykiety

Aleksandra (2) Alexandra (2) Allijay (2) Amelia (11) Ashley (9) Ashton (2) Aspen (6) Astrid (2) Aviana (1) Carmen (7) Carter (2) Cole (7) Cruz (1) Damien (2) Daniel (16) Delfina (2) Dezydery (1) Eden (3) Eleonora (2) Elizabeth (2) Gabrielle (3) Giselle (2) Gwen (3) Harry (3) Heather (6) Igor (1) Iris (1) Jack (2) Jean (1) Josephine (2) Leo (2) Liam (1) Luke (1) Maxine (3) Naomi (1) Naomi Sullivan (1) Nowa postać (50) Olivier (2) Raven (1) Rebeca (1) Skylar (1) Sophie (2) Steven (1) Thomas (2) William (1)

Popularne posty

Od Ashton'a

Ostatnie godziny zdawały mi się coraz to dłuższe - każda minuta łudząco trwała godzinę; ilekroć zerkałem na zegarek, okazywało się, że noc trwała w nieskończoność. Cały czas przewracałem się z boku na bok, wpatrywałem się w nicość na suficie lub w czerwoną diodę od telewizora, liczyłem, dochodząc nie raz do niemal tysiąca. Ale w końcu udało mi się zmrużyć oczy i mimo, iż poszedłem spać później niż zamierzałem, wstałem o ósmej rano bez żadnych problemów. Pięć godzin snu, jak dla mnie, to i tak sporo czasu. Nie zdziwił mnie fakt, że w rodzinnym domu panowała grobowa cisza, a na parterze zastałem tylko grubego kota, leniącego się na parapecie. Siostra pewnie zaczynała lekcje, a rodzice - podobnie jak ja - zaczęli nagonkę w pracy. Jedyna różnica między mną a nimi, to że ja zaczynałem pracować dopiero w nocy, kiedy normalny człowiek biegałby po łące z fioletowymi owcami. Nogi poniosły mnie aż do salonu, i właściwie gdyby nie one, nie zauważyłbym kartki leżącej na stole. Z niechęcią wziąłem biały skrawek papieru i usiadłem na fotelu obok; z łatwością rozpoznałem piękne, wręcz kaligraficzne pismo matki. Niestety treść już mnie tak nie zachwyciła. Szczerze, to spodziewałem się owej wiadomości, jednak przez chwilę miałem poczucie nadziei. Niestety, jak zwykle rzeczywistość okazała się szmatą.
Uważnie przeczytałem wiadomość, pochłaniając atramentowe litery z wyrazem dezaprobaty, której żałuję, że nikt nie widzi. Złapałem dwoma palcami za grzbiet nosa i płynnie przetarłem oczy, które po zamknięciu od razu zapiekły i zaczęły łzawić. Straciłem frajdę z jazdy już ponad rok temu, w końcu zrezygnowałem, a rodzice chcą to dalej ciągnąć. Westchnąłem ciężko, opierając się na fotelu i przecierając wierzchem dłoni mokre ślepia, które nie przestawały łzawić. Ciche skrzypienie mebla poniosło się po pokoju, kiedy z niego wstałem. Zetknąłem na zegar, który wskazywał niecały kwadrans po ósmej. Miałem sporo czasu, jednak mimo to od razu skierowałem się w stronę łazienki. Po drodze nie ominąłem wzrokiem prawie spakowanej torby z moimi rzeczami. Jeszcze dzisiaj i wracam na swoje. Co prawda odwiedziny skończą się szybciej, matka zapewne będzie zawiedziona, a siostra wkurwiona, ale przynajmniej już nikomu nie będę przeszkadzał moim nocnym trybem życia.

***

Siedząc na drewnianym ogrodzeniu z przymrużonymi oczyma, wsłuchiwałem się w głos kopyt uderzających o suchą glebę z akompaniamentem śpiewu ptaków i świstem chłodnego, porannego wiatru. Wyciągnąłem dłoń i w, dosłownie, kilka sekund długie palce zetknęły się z pyskiem wierzchowca. Klacz szturchnęła ją lekko, jakby moja obecność zawstydzała, jednak nie chciała odejść, bo doskwierała jej samotność. Wpatrywałem się w jej czarne, mokre oczy, które tak samo wpatrywały się we mnie. Im dłużej gapiłem się w te dwa koraliki, tym bardziej zacząłem dostrzegać smutek. Musiała być zawiedziona moim podejściem do jeździectwa. W końcu tak dawno nie mogła poczuć mojego ciężaru, tak dawno nie mogła ze mną poćwiczyć czy nawet spędzić czas sam na sam, spacerując po lasach. Nagle zobaczyłem niepokój w jej oczach. Zarżała cicho i cofnęła się o kilka kroków. Nie musiałem się nawet odwracać, by wiedzieć, że ktoś podchodzi. Usłyszałem czyjeś kroki i sekundę później obok mnie pojawiła się niewidziana jeszcze przeze mnie dziewczyna .
- Będziesz tu tak siedzieć przez cały czas? - spytała, opierając się o ogrodzenie i wyciągając rękę w stronę konia. Kiedy zauważyła, że klacz nie ma odwagi podejść, cofnęła ją i podparła nią brodę. 
Podrapałem się po głowie, zaczynając obmyślać, co się dalej stanie. Zdałem sobie sprawę, że jeśli rozmowa się rozwinie, nieznajoma może uznać moje milczenie czy pojedyncze odpowiedzi za niegrzeczne, chamskie lub wkurwiające, jak robiło to większość osób, z którymi miałem styczność. Z drugiej strony, powinienem się w końcu otworzyć, ale po co?

<H.? Ach, jak mi brakowało tych moich bzdur ;'). Jako prawilną mielonkę możesz mnie zacząć sprzedawać w jakimś mięsnym>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz



Szablon dostosowany do przeglądarki internetowej Google Chrome. ©Agata | WS | x x.