Otworzyłem zaspane powieki. Obudziłem się znowu w tym samym nudnym wynajmowanym mieszkaniu. Jeśli można je tak nazwać. Jest chyba za małe na mieszkanie. Nazwijmy je kawalerką. Wstałem z łóżka i ruszyłem w stronę łazienki. Przemyłem twarz wodą i umyłem zęby. Gdy już wykonałem te czynności, poszedłem do kuchni. Zjadłem jajecznicę z bekonem i ubrałem się. Jako że miałem iść do stajni, moje ubrania wyglądały następująco: szare bryczesy, czarna, zwykła bluzka, czarne sztylpy (czapsy) oraz tego samego koloru sztyblety.
Moje średniej długości włosy rozczesałem i ułożyłem. W końcu bylem gotowy żeby wyjść. Mieszkałem w samym środku miasta, więc do stajni musiałem podjeżdżać moim żółtym Mini. Jechałem chyba trochę za szybko, bo zatrzymała mnie policja. Dała mi mandat, a ja wyjąłem mój portfel marki Quiksilver. Odliczyłem pieniądze i dałem je policjantowi. Straciłem 15 cennych minut, które mogłem spędzić z Apollem. Już trochę wolniej pojechałem do Amwell Riding Club. Nikogo nie spotkałem. Niestety. Uwielbiam ludzi. Są śmieszni. Zaparkowałem i skierowałem się do boksu mojego kochanego konika. Apollo jak zawsze parsknął na mój widok. Przywitałem się z ogierkiem i zacząłem go czyścić. Po skończeniu pielęgnacji przyniosłem osprzęt i osiodłałem Apolla. Skierowałem się na halę i ustawiłem parkur. Pokonałem go bez wielkiego problemu. Zacząłem trenować ujeżdżenie. Nie lubiłem go. Apollo chyba też nie. Nagle na padok weszła dziewczyna.
Naomi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz