Widok umięśnionej klaty Harry'ego przyprawiał mnie o dreszcze bardziej niż nowa torebka Fendi. Ponownie przygryzłam wargę, a zaraz potem wyciągnełam przed siebie obie dłonie by odciąć się od strumienia wody który chłopak kierował prosto na mnie. Niestety na próżno. Moje granatowe polo Ralpha Laurena doszczętnie przemokło wraz z białymi bryczesami.
- Chcesz, żeby mój makijaż spłyną, włosy napuszyły i żebym wyglądała jak mokry pudel? - zaśmiałam się odsuwając kilka kroków w tył.
- Pudle są ładne, przeżywasz młoda - zakręcił wodę po czym odłożył wąż na miejsce i przerzucił swoje polo przez ramie pozostawiając nadal odsłoniętą klatę.
- Młoda? To tylko cztery lata - rzekłam dumnie stając na palcach.
- Wiesz, od dzisiaj mam już pełne 21 lat - odparł szczerząc się.
- Serio? Wszystkiego najlepszego! - wykrzyczałam uradowana podchodząc do Harry'ego i obejmując go mocnym uściskiem.
Cholera. Zbliżenie z wyjątkowo atrakcyjnym i w dodatku mokrym mężczyzną sprawiło, że mój Ralph był jeszcze bardziej mokry niż przedtem. Rozpięłam trzy guziki tym samym odsłaniając kawałek biustonosza Calvina Klein'a, a co za tym - dość duże piersi. Na twarz chłopaka wdarł się prawie niewidoczny, tajemniczy uśmiech.
- To co przystojniaku, dasz się namówić na kawę? - zaproponowałam zakładając obie ręce na biodra. - Potem, może jakaś przejażdżka, oczywiście jeśli twoja różowa princeska będzie miała siłe by dogonić Gucci.
- Twój delikatny rumaczek wymięknie na dwustu metrach - powiedział Harry śmiejąc się pod nosem i kierując się w stronę placu by zabrać z niego Chalk'a.
- Nie marudź tylko spinaj tyłek, bo zaraz się rozmyśle - parsknęłam i zarzucając włosami oparłam się łokciami o białe ogrodzenie.
- Pomożesz mi jeszcze w jednej rzeczy, widzisz tamten budynek, o ten - wskazał palcem na stodołę. - Pomożesz mi przerzucić siano.
W tym momencie myślałam, że żartuje. Ja i taka praca? Ja i widły? O nie. Prędzej któreś z naszej dwójki wyląduje na pogotowiu. Niestety mimo oporu kilka minut później w moich łapkach znajdowało się niebezpieczne narzędzie.
- Musimy wejść na górę i zrzucić tamtą część na dół - rzekł Harry sprawnym krokiem wchodząc po stopniach uformowanych przez siano.
Popatrzyłam na zadanie z dezaprobatą, jednak po chwili wdrapałam się do góry i to z wielkim trudem. Nieudolnie zaczęłam wymachiwać widłami na prawo i lewo. Kątem oka wiedziałam jak chłopak śmiał się ze mnie. Pomyślałam, że może być śmiesznie. Podeszłam do niego i zepchnęłam go w dół. Moje umiejętności planowania również nie są za dobre. Chłopak stał na samej krawędzi, która runęła pode mną więc zaraz za Harrym w dół poleciałam ja.
Harry?
Wszystkiego najlepszego jeszcze raz! ;3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz