+

Archiwum

Etykiety

Aleksandra (2) Alexandra (2) Allijay (2) Amelia (11) Ashley (9) Ashton (2) Aspen (6) Astrid (2) Aviana (1) Carmen (7) Carter (2) Cole (7) Cruz (1) Damien (2) Daniel (16) Delfina (2) Dezydery (1) Eden (3) Eleonora (2) Elizabeth (2) Gabrielle (3) Giselle (2) Gwen (3) Harry (3) Heather (6) Igor (1) Iris (1) Jack (2) Jean (1) Josephine (2) Leo (2) Liam (1) Luke (1) Maxine (3) Naomi (1) Naomi Sullivan (1) Nowa postać (50) Olivier (2) Raven (1) Rebeca (1) Skylar (1) Sophie (2) Steven (1) Thomas (2) William (1)

Popularne posty

Od Delfiny

Matka uznała że pora wyprowadzić się z Costa Teguise na Lanzarote prosto do Little Amwell w Anglii. Myślałam że ją zabiję. Po raz pierwszy miałam ochotę sie kłócić. Dziadek zostawił nam wiele w spadku a mama chciała czegoś... Małego. Josse (czyt. Hosse bo w Hiszpanii zamiast J mówi się H) jednak był wychowany pod okiem bogatego Cesara Manrique więc jemu nie przeszkadzały luksusy. Siedziałam w nowym domu na łóżku w swoim nowym pokoju i powoli głaskałam Blance. Kotka zadowolona mruczała. Ktoś zapukał.
- Mogę wejść Delfi? - usłyszałam głos brata.
- Jasne - burknęłam.
Drzwi się uchyliły i do pokoju wszedł szatyn. Mój brat nie wiadomo po kim odziedziczył czarne włosy i niebieskie oczy. Powoli usiadł na krześle obok biurka.
- Arreciffe dojechała już do stajni - oznajmił.
- To ja lecę zobaczyć co u niej. Powiedz ojcu, ok Alejandro? - uniosłam brew.
- Ok, ok. Tym razem nie zapomnę - zaśmiał się chłopak.
Uśmiechnęłam się i ubrałam w strój do jazdy konnej. Spojrzałam na ekran telefonu. 11 wiadomości od mamy i 1 od Tiny. Naturalne że Tina uczyła mnie języków. A matka postanowiła że od teraz tylko w domu komunikujemy się po hiszpańsku a poza nim po angielsku. Idiotka. Westchnęłam.
- I wpuść matkę do domu bo znowu zamknęłam jej drzwi przed nosem - mruknęłam niechętnie a brat mnie przytulił.
- Odezwała się ta która nie znosi buntowników - połaskotał mnie po brzuchu.
- Taaa... To pa - wyrwałam się z jego objęć i pobiegłam do tylnych drzwi.

***

Przypięłam rower do słupka i wbiegłam na teren stajni. Po krótkim zapoznaniu z tym gdzie jest hala, karuzela, pastwiska, siodlarnia itd. odszukałam boks Arreciffe. Łaciata klacz ze spokojem przeżuwała owies. Jak widać matka o nią zadbała podczas podróży przyczepą. Jednak klacz cała była z błota. Wyjęłam swój sprzęt do czyszczenia koni i po półgodzinnym czyszczeniu, białe miejsca aż lśniły. W siodlarni odszukałam swoje siodło, ogłowie oraz czaprak. Osiodłaną klacz wyprowadziłam ze stajni a podwórze i wsiadłam na nią.

***

Las był ogromny i chyba się zgubiłam. Już drugi raz przejeżdżałam obok tego samego zwalonego pnia. 
- Ch*lera... - mruknęłam.
Nagle w lesie usłyszałam trzask łamanych gałęzi i spośród drzew wyjechał jakiś chłopak. 
- Zgubiłaś się panienko? - uśmiechnął się a jego białe zęby błysnęły.
Szczerze? Nie robił na mnie wrażenia. Gdyby Alejandro nie był moim bratem, to w nim bym się zakochała a nie w nowo przybyłym. 
- Można tak to ująć. Jestem Delfina - odparłam.
- Oczywiście... Ja jestem Daniel. Daniel Herring - uśmiech nie schodził mu z gęby.
Uniosłam brew. 
- Więc znasz drogę do stadniny? Zaprowadziłbyś mnie? - zapytałam.

Daniel?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz



Szablon dostosowany do przeglądarki internetowej Google Chrome. ©Agata | WS | x x.