+

Archiwum

Etykiety

Aleksandra (2) Alexandra (2) Allijay (2) Amelia (11) Ashley (9) Ashton (2) Aspen (6) Astrid (2) Aviana (1) Carmen (7) Carter (2) Cole (7) Cruz (1) Damien (2) Daniel (16) Delfina (2) Dezydery (1) Eden (3) Eleonora (2) Elizabeth (2) Gabrielle (3) Giselle (2) Gwen (3) Harry (3) Heather (6) Igor (1) Iris (1) Jack (2) Jean (1) Josephine (2) Leo (2) Liam (1) Luke (1) Maxine (3) Naomi (1) Naomi Sullivan (1) Nowa postać (50) Olivier (2) Raven (1) Rebeca (1) Skylar (1) Sophie (2) Steven (1) Thomas (2) William (1)

Popularne posty

Od Alexandry CD. Daniela

- Chętnie przystanę na tą propozycję. - Odparłam, a chłopak lekko się uśmiechnął. 
Zmierzaliśmy w stronę stajni rozmawiając o przyziemnych sprawach. Wreszcie, kiedy na niebie jasno świecił księżyc zatrzymaliśmy się przy bramie klubu.
- Do zobaczenia. - Szepnęłam lekko się uśmiechając.
- Dobranoc. - Odparł chłopak i po chwili zniknął w ciemnościach. Ruszyłam poboczem w stronę miasteczka. Po przejściu półtora kilometra skręciłam w ścieżkę prowadzącą do małego domu. Po cichu przemknęłam na poddasze, gdzie znajdował się mój pokój. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka, jednak nie mogłam zasnąć. Wreszcie po około godzinie przewracania się z boku na bok znalazłam się w objęciach morfeusza. 
Kolejnego dnia dość wcześnie zjawiłam się w stajni i zaszyłam się w boksie Angela. Siedziałam z boku przyglądając się wałachowi, który niczym nie wzruszony skubał spokojnie siano. 
- Ten to ma życie. - Pomyślałam rozsiadając się na czystej słomie. Nagle w drzwiach boksu pojawiła się postać. Spojrzałam w tamtą stronę i zauważyłam Daniela.
- Szukałem cię. - Powiedział otwierając dolne drzwiczki.
- Coś się stało?-Zapytałam wstając i otrzepując się ze słomy. Szatyn uśmiechnął się podchodząc bliżej. Ostrożnie wyciągnął z moich włosów pojedyncze źdźbło.
- Moi rodzice chcieli zobaczyć na żywo jak sobie radzisz, na torze. - Odparł, a uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- No dobrze. - Westchnęłam wychodząc z boksu. Skierowałam się do siodlarni, z której zabrałam cały rząd i szczotki. Wszystko zostawiłam na stojaku i wyprowadziłam trakena. Obróciłam się na chwilę i zauważyłam, jak Daniel bierze jedną ze szczotek i staje z drugiej strony Angel'a. Uśmiechnęłam się lekko i również wyciągnęłam ze skrzynki zgrzebło. Przejechałam nim kilkakrotnie po sierści wałacha usuwając pojedyncze zaklejki. Nie mogłam narzekać, bo traken był w miarę czysty. Po paru minutach już czyściłam jego kopyta. Odłożyłam kopystkę i sięgnęłam bo czerwony czaprak, który nałożyłam na grzbiet Angel'a. Następnie ostrożnie założyłam trakenowi siodło i ogłowie, przy którym lekko zadzierał łeb. Ostatnim punktem było założenie czerwonych ochraniaczy. 
- Dzięki. - Powiedziałam kiedy Daniel odłożył szczotki na miejsce. Założyłam kask i rękawiczki, a następnie wyprowadziłam wałacha ze stajni. Cały czas wpierał mnie Daniel, który szedł obok. 
- Rozluźnij się. - Szepnął, kiedy zauważył, że jestem trochę spięta. Zatrzymaliśmy się przed bramką, a ja podciągnęłam popręg.
- Mógłbyś? - Zapytałam wskazując strzemię. 
- Jasne. - Odparł i dociążył siodło z drugiej strony. Włożyłam stopę w strzemię i odbiłam się od ziemi przerzucając nogę nad zadem konia. 
- Dzięki. - Powiedziałam i wyregulowałam długość puślisk.
- Powodzenia. - Szatyn uśmiechnął się pokrzepiająco i poklepał wałacha po łopatce. Przycisnęłam lekko łydki do boków Angel'a, na co ruszył stępem w stronę toru. Rozgrzałam wałacha i spojrzałam na państwa Herring'ów, którzy skinęli, żebym do nich podjechała. 



- Przejedź ten tor, starając się pokazać jak z najlepszej strony. Wiemy o twoim wypadku, więc jeśli coś będzie teraz ponad twoje możliwości to odpuść, rozumiemy, że jeszcze sporo czasu minie zanim wrócić do pokonywania toru z zamkniętymi oczami.-Powiedział mężczyzna, a ja kiwnęłam głową na znak zrozumienia. Ustawiłam wałacha na starcie i po chwili ruszyliśmy galopem na pierwszą przeszkodę, którą byłą piramida. Dark szedł na nią dość szybko, więc usiadłam mocniej w siodle i i trochę go zebrałam. Po pierwszym nawet udanym skoku złapaliśmy wspólny rytm. Kolejne trzy przeszkody nie sprawiły nam większego kłopotu. Ostry zakręt w prawo, dwa kroki galopu i wachlarz. Ostatnią przeszkodą na naszej drodze był rów z wodą. Spięłam się trochę i usiadłam mocniej w siodle. Angel nadal szedł bardzo szybko na przeszkodę, nie zważając na moje próby zebrania go. 
- Dobra raz się żyje. - Dostosowałam się do rytmu konia, który w tamtym momencie chyba lepiej wiedział co zrobić niż ja. Zauważyłam kątem oka jak instruktorzy wskazują najbliższą przeszkodę. Oni wiedzieli, że jeszcze rok temu prawie straciłam życie na rowie z wodą. Dałam wałachowi łydkę robiąc półsiad. Angel zamiast wybić się, zatrzymał się wyczuwając mój strach. Na szczęście zamiast przeleć przez szyje na plecy złapałam się szyi wałacha, który czując, że nikt nim nie kieruje zawrócił i zaczął kłusować, a następnie zagalopował. Widziałam jak instruktorzy wraz z szatynem kierują się do bramki. Zanim zdążyli ją przekroczyć podciągnęłam się i ponownie usiadłam w siodle. Zebrałam wodzę i zwolniłam do kłusa. Instruktorzy wraz z szatynem wrócili na swój punkt obserwacyjny. Rozstępowałam Angel'a, po czym z niego zeszłam i ruszyłam w stronę właścicieli.
- Dobrze było kochany. - Szepnęłam klepiąc go po łopatce. Małżeństwo rozmawiali między sobą, a potem spojrzeli na mnie.
- Wracasz w niezłym stylu. Póki co nie przejmuj się tą ostatnią przeszkodą, może minąć jeszcze wiele czasu, ale to nie zmienia faktu, że nadal idzie ci dobrze. Dziś ułożę i przekaże Ci plan twoich treningów. - Powiedziała kobieta, po czym oboje wrócili do swoich obowiązków. Westchnęłam i ruszyłam w stronę stajni, jednak w ostatnim momencie stwierdziłam, że wole w terenie przemyśleć swój przejazd. Wsiadłam ponownie na wałach i ruszyłam w stronę stajni. Po paru minutach usłyszałam stukot kopyta, a po chwili zrównał się ze mną Daniel na ciemnogniadym koniu. 
- Wypadek?-Wyszeptał tylko jedno słowo.
- Nie chce o tym rozmawiać. - Ucięłam szybko temat wpatrując się w drogę przede mną.
- Spokojnie, nie naciskam. Może chciałabyś ze mną pozwiedzać okolice? - Zaproponował po chwili, a ja westchnęłam.
- No dobrze. - Powiedziałam i spojrzałam na szatyna.

Daniel?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz



Szablon dostosowany do przeglądarki internetowej Google Chrome. ©Agata | WS | x x.