+

Archiwum

Etykiety

Aleksandra (2) Alexandra (2) Allijay (2) Amelia (11) Ashley (9) Ashton (2) Aspen (6) Astrid (2) Aviana (1) Carmen (7) Carter (2) Cole (7) Cruz (1) Damien (2) Daniel (16) Delfina (2) Dezydery (1) Eden (3) Eleonora (2) Elizabeth (2) Gabrielle (3) Giselle (2) Gwen (3) Harry (3) Heather (6) Igor (1) Iris (1) Jack (2) Jean (1) Josephine (2) Leo (2) Liam (1) Luke (1) Maxine (3) Naomi (1) Naomi Sullivan (1) Nowa postać (50) Olivier (2) Raven (1) Rebeca (1) Skylar (1) Sophie (2) Steven (1) Thomas (2) William (1)

Popularne posty

Od Ashtona CD. Heather

Powoli przyzwyczajałem się do faktu, iż bez jakiegokolwiek dialogu się nie obejdzie, zwłaszcza po pytaniu dziewczyny, która ni stąd, ni zowąd zjawiła się obok. Zachowała dystans - co oczywiste -, jednak wyraźnie czułem chłód bijący od niej. Aż po plecach przebiegł mi zimny dreszcz. Nie odwracając głowy kątem oka zerknąłem na nieznajomą, która w tym samym momencie odwróciła się w moim kierunku, a spojrzenie chłodne jak lód wywołało delikatne ciarki. Nic dziwnego, że Sands odeszła na bezpieczną odległość, skoro dziewczyna emanowała złością. Zmarszczyła rudawe(¿) brwi, kiedy zauważyła, że na nią zerkam, a raczej w taki... lekceważący sposób, co tylko wywołało tylko lekki uśmiech na mojej twarzy. Odklejając ciemne tęczówki od dziewczyny, westchnąłem cicho:
- Prawdopodobnie to jedyna czynność jaką będę tu wykonywać - zakpiłem sam z siebie oraz z mojej sytuacji. Teraz czekałem tylko na oczywiste pytanie: "Dlaczego?". Jednak ku mojemu zdziwieniu dziewczyna prychnęła i rozchichotała się. 
- Czyżby kolejny książę w naszej stadninie? - Jej rozbawiony głos zdziwił mnie jeszcze bardziej. W końcu chwilę temu wydzierała się wniebogłosy, jakby była jedyna na świecie. Mój umysł poświęcił chwilę, by doszukać się w tych słowach jakże kochanej przez wszystkich kpiny. Że tez nie wyczułem tego od razu...
Ten dzień zapowiada się świetnie, jęknęła moja podświadomość.
- Książę - mruknąłem bardziej do siebie niż do niej. Oj, kochana, nawet nie wiesz, jak blisko twoja rzutka trafiła środka. - Możliwe - odepchnąłem się od ogrodzenia i wyciągnąłem ręce w górę, naciągając tym samym bolący od stania kręgosłup. - Tak... bardzo możliwe. Ashton - przedstawiłem się krótko, wyciągając dłoń w jej kierunku. Dobra kultura nakazuje się przedstawić, a chciałem też, by nieznajoma zmieniła się w znajomą. Bo co to za frajda woląc na kogoś "Ej, ty!" skoro można nadawać komuś tyle wspaniałych przezwisk. 
- Heather - uścisnęła dłoń.

***

Odkąd poznałem imię Pani Wkurwionej, non-stop za mną chodziło. Myślałem o nim cały czas, ale może to dlatego, że sama właścicielka imienia nie odchodziła ode mnie na krok. Och, od-prawdy, wydawało mi się, że ten ciepły, słoneczny dzień spędzę sam ze sobą, przy okazji przysypiając gdzieś w jakimś zakątku stajni i marudząc na brak osoby, do której mógłbym otworzyć gębę; logika w tym momencie poszła się paść z całym tym przesłodzonym stadkiem koni. Niestety, jak już wspomniałem wcześniej - życie to szmata. Może i miałem towarzystwo, ale dlaczego musiała być to akurat ona? Dlaczego akurat dziewczyna, która samym spojrzeniem i słowami szatkuje cię na drobne kawałeczki? A, kolejne pytanie: co mnie wzięło na czyjekolwiek towarzystwo? Przecież byłem tą osobą, która przeżyłaby bez drugiej, a jednak… coś… 
- Czego? - kasztanowłosa spytała oschle, kiedy jedna z osób - zapewne również członek stadniny - zaczepiła ją na wejściu do stajni. Nie była to pierwsza osoba, która chciała coś od rudej. Właściwie to jaki to był dokładnie kolor? - Poczekaj tu - zwróciła się do mnie i w sekundę zniknęła za zakrętem, nie dając mi czasu nawet na rzucenie krótkiego “okay”. 
Nieco wybity z rytmu stałem jak głupi, rozglądając się dookoła. Właściwie to mogłem wejść do stajni i zobaczyć wszystko sam, jednak obawiałem się, że jeśli ruszę się z tego miejsca, to Heather udusi mnie lonżą lub w najgorszym wypadku rozpruje jakąś kosą.
Nie wiedząc ile tak jeszcze postoję, oparłem się o ścianę stajni i wpatrywałem w niebo, które zaczynało się chmurzyć. Może to i lepiej, wolałem chłodniejsze dni od tych upalnych.
- Właściwie, dlaczego to ja muszę ci wszystko pokazywać? - Heather bąknęła z wielkim wyrzutem. Wzdrygnąłem się lekko, kiedy zjawiła się nagle. Dlaczego? Uczepiła się nie jak guma buta i jeszcze pyta dlaczego… Mm, rozpracowanie tego przypadku zapewne trochę mi zajmie. chyba że tu nie trzeba czego rozpracować, bo dziewczyna jest po prostu nieprzyjemna? Jeśli tak, to mam skrytą nadzieję, iż nie będzie mnie prowokować swoimi ironicznymi tekstami. Chociaż, to mogłaby być ciekawa bitwa ciętych języków. Uśmiechnąłem się szeroko w duszy na samą myśl.
- Nie prosiłem cię o to - westchnąłem zmęczony. 
- Och, proszę o wybaczenie, Wasza Książęca Mość - ukłoniła się teatralne. Jej falowane włosy opadły nisko, niemalże sięgając żwiru. Stając z powrotem do pionu musiała poświęcić chwilę na ich ogarnięcie, po czym z uniesioną brodą zniknęła w cieniu budynku.

<H.?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz



Szablon dostosowany do przeglądarki internetowej Google Chrome. ©Agata | WS | x x.