Przez moment biegliśmy łeb w łeb, gdy coś na rodzaj sarny wybiegło nam przed nosy i przecięło drogę zostawiając po sobie tylko odciski racic na piaszczystej drodze. Vida gwałtownie stanęła i zarżała. Zdziwiłem się, że nie zrobiła nic więcej, bo przecież żadne z nas nie było gotowe na taką zmianę akcji. Dyszała ciężko, a jej klatka piersiowa unosiła się szybko od gwałtownego oddechu. Potrząsała gwałtownie łbem i przestępowała z nogi na nogę. Jednak Bucefał, ogier Gabrielle, nie zachował się spokojnie jak klacz, którą dosiadałem. Zakołysał się na tylnych nogach, rżąc przestraszony. Dziewczyna z łoskotem spadła na ziemię. Ogier opadł ciężko na miękką trawę kilka metrów dalej. Popędziłem Vidę i podbiegliśmy do niego. Zauważyłem białka jego oczu mimo to, iż powoli się uspokajał. Nie było mi łatwo złapać przestraszonego ogiera i prowadzić jednocześnie nie do końca uspokojoną Vidą. Po chwili jednak gdy już pewnie siedziałem w siodle i trzymałem na wodzy Bucefała spojrzałem na Gabrielle, która zataczała się jak pijana i usiłowała dojść do siebie po upadku. Podeszła do mnie chwiejnym krokiem i złapała wodze swojego ogiera. Szepnęła coś do niego, po czym ogier powoli i miarowo zaczął się uspokajać i dochodzić do siebie.
- Dziękuję. - odparła i spojrzała na mnie z ulgą w oczach - Gdybyś go nie złapał pewnie musiałabym za nim latać po całym lesie.
- Nie ma za co- zaśmiałem się.
Co zdziwiło mnie w wierzchowcu Gabrielle? Koń był dosyć silny jak na konia takowej rasy.
Dziewczyna powoli, ale z gracją wsiadła na konia. Nie byłem co do tego pewny. Gdyby znów spadła mogło by się to źle skończyć. Poklepała samca przyjacielsko po szyi i zwróciła się do mnie z pytaniem.
- Co to tak właściwie było?
Sam do końca nie wiedziałem. Był to przecież ułamek sekundy, a reakcje naszych podopiecznych nie pozwoliły tym bardziej na określenie "tego czegoś". Sadząc po terenach zapewne była to sarna.
- Pewnie sarna- odparłem wzruszając ramionami- Może wracamy?- dodałem po chwili
- A to niby dlaczego? - spytała.... lekko oburzona?
- Myślisz, że jak spadnę przez jakiegoś głupiego jelonka to zemdleje na miejscu i już nie wstanę?- skończyła z dosyć charakterystycznym błyskiem w oku.
- No, na taką wyglądałaś. - uśmiechnął się i popędziłem Vidę do kłusa
Klacz bardzo chętnie na to przystała. Dziewczyna na Bucefale ruszyła w ślad za mną. Postanowiłem i tak udać się w drogę powrotną do stajni. Gabrielle - z tego tytułu, że była nowa - nie miała pojęcia gdzie jedziemy tak naprawdę.
- Gdzie jedziemy? -spytała po chwili zrównując się ze mną i Vidą
Przewróciłem oczami i uśmiechnąłem się.
- Będzie lepiej jak nie będziesz zadawała tyle pytań- powiedziałem i skręciłem w ledwo widoczną, leśna ścieżkę.
<Gabrielle? Sorki, że krótkie, ale to przez szkołę i brak czasu .--.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz