+

Archiwum

Etykiety

Aleksandra (2) Alexandra (2) Allijay (2) Amelia (11) Ashley (9) Ashton (2) Aspen (6) Astrid (2) Aviana (1) Carmen (7) Carter (2) Cole (7) Cruz (1) Damien (2) Daniel (16) Delfina (2) Dezydery (1) Eden (3) Eleonora (2) Elizabeth (2) Gabrielle (3) Giselle (2) Gwen (3) Harry (3) Heather (6) Igor (1) Iris (1) Jack (2) Jean (1) Josephine (2) Leo (2) Liam (1) Luke (1) Maxine (3) Naomi (1) Naomi Sullivan (1) Nowa postać (50) Olivier (2) Raven (1) Rebeca (1) Skylar (1) Sophie (2) Steven (1) Thomas (2) William (1)

Popularne posty

Od Allijay CD. Willa

Można powiedzieć, że z hukiem zaczęliśmy tą znajomość, na szczęście nowy kolega okazał się bardzo pomocny. Co nie znaczy, że jestem mięczakiem, trzeba pokazać, że jest się twardym, nawet jeśli dzięki temu guzowi zostanę jednorożcem. Udało mi się trochę z nim porozmawiać, no i bez bicia muszę stwierdzić, że się dogadujemy, przynajmniej na tyle ile możemy po kilkunastu minutach znajomości. Do tego Will zaproponował, że oprowadzi mnie po okolicy, więc załatwiłam dwie pieczenie na jednym ogniu. 
- Miło z twojej strony - uśmiechnęłam się. - Poczekaj chwilę, to wyprowadzę Q na pastwisko, żeby się trochę poruszał. 
- Nie ma sprawy - kiwnął głową - Zaczekam przed wejściem. - Zniknął za drzwiami budynku. Wyjęłam z kieszeni telefon i wysłałam tacie esemsa, że nastąpiła mała zmiana planów i skoczyłam do siodlarni po uwiąz, tym razem weszłam i wyszłam bez uszczerbku na zdrowiu.
- No młody - zapięłam konia. - Pora rozprostować nogi. 
Mam nadzieję, że Quendi dobrze dogada się z końmi, bo w końcu jak nie przeze mnie nas wywalą to przez niego, a nie zostało mi dużo stajni do wyboru, właściwie to nie ma już żadnej stajni... 
Z uśmiechem na twarzy i koniem u boku wyszłam na zewnątrz i wzięłam głęboki oddech, tak na odstresowanie, ale w sumie czym tu się stresować. Wzrokiem szukałam Willa, który poszedł już pod bramę na łąkę, machał do mnie, ale o mało co a bym go nie zauważyła, chyba pora zacząć nosić okulary. 
Pastwiska stadniny wyglądały jak zielone może, soczysta zieleń trawy sprawiała, że nawet ja miałam na nią ochotę, ale myślę, że konie niechętnie się nią dzielą, to w sumie tak jak ja pizzą. 
- I jak ci się podoba? - spytał kiedy szliśmy już po jego klacz. - Mam nadzieję, że nie jesteś rozczarowana.
- O mój boże, nie. Tu jest cudownie, dużo lepiej niż w mojej poprzedniej stajni - moja mina przypominała pewnie minę dziecka cieszącego się na widok cukierków. 
- Czemu zmieniłaś stajnię? - zaciekawiony spojrzał na mnie i oczekiwał odpowiedzi. - Jeśli mogę spytać oczywiście. 
- Nie jest to jakaś wielka tajemnica - zaśmiałam się nerwowo, nie wiem czy to dobry pomysł, żeby opowiadać to na lewo i prawo, chociaż i tak pewnie dużo osób wie. - Poszło o to, że chłopak miał złamany nos.
- Wyrzucili cię bo złamał sobie nos?! - Jego zdziwienie było tak duże, że mało oczy mu nie wypadły - Idioci.
- Znaczy się bo ja trochę pomogłam mu złamać ten nos 
- W jakim sensie?
- Yyyy, no w takim, że przywaliłam mu pięścią w twarz - chyba się zaczerwieniłam, ale na prawdę wstyd mi za to co zrobiłam, nie powinnam się tak zachowywać. 
- Na pewno sobie zasłużył - uśmiechnął się. - Przynajmniej już wiem, że nie można się drażnić.
- W sumie karma wróciła - zauważyłam. - Dziś to ja oberwałam w nos, na szczęście jest cały - zaśmiałam się.
Will mówiąc zwiedzanie terenów miał na myśli przejażdżkę, więc okazało się, że nie potrzebnie wlokłam Q na pastwisko, no cóż nic mu się nie stało, trochę spacerku nikomu jeszcze nie zaszkodziło. Chłopak zapiął klacz na uwiąz i zawróciliśmy do stajni. Swoją drogą jego klacz była naprawdę piękna, zakochałam się w niej. Tym razem wchodząc do stajni, bardzo ostrożnie przemknęłam obok drzwi siodlarni i tak samo ostrożnie do niej weszłam, a kątem oka widziałam jak mój kolega powstrzymuje śmiech. Dopiero co odłożyłam rzeczy i już je zabieram, no cóż one nie mają odpoczynku, w sumie to go nie potrzebują. Q przy siodłaniu nie sprawia większych problemów, czasami tylko nie chce wziąć wędzidła, ale zawsze jakoś mu je wpycham. Dziś chyba chciałam mu zrobić na złość, albo zadowolić siebie? No wiem, w każdym bądź razie narzuciłam mu różowy czapraczek z kucykiem pony - zamówiłam go kiedyś dla zabawy z jakiejś strony, na której robią czapraki na zamówienie - do tego różowe ochraniacze i w drogę. 
- Jak on uroczo wygląda - odparł chłopak spoglądając na mojego konia 
- Nie mów tak bo się obrazi - zaśmiałam się - Jesteś taki męski, tak - dziecięcym głosikiem zwróciłam się do Quendiego - Nie słuchaj tego pana. 
Amnezja za to była ubrana w niebieski komplet, który bardzo do niej pasował, ohh chyba nigdy nie przestanę się nią zachwycać. 
- To jak? - spojrzałam na chłopaka - Gdzie mnie zaprowadzisz? 
- O to już się nie martw - powiedział tajemniczym głosem - Na pewno ci się spodoba. 
- Skoro tak mówisz - uśmiechnęłam się. 
Akurat dziś, kiedy chciałam pokazać jaka to ja jestem super, mój kochany koń podczas wsiadania kręcił się niemiłosiernie, a niech cie! 

<Will? Nie jest super długie, ale wena uciekła :C>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz



Szablon dostosowany do przeglądarki internetowej Google Chrome. ©Agata | WS | x x.